Rozterki dotyczące prawomocności krytyki przedmiotowo zo­rientowanej na literaturę dla dzieci i młodzieży nurtowały i nur­tują wszystkich, którzy się ową dziedziną zajmują. W dwudziesto­leciu międzywojennym znalazły one wyraz między innymi w me- takrytycznych uwagach Hanny Mortkowiczówny i Brunona Winawera, które pokrywają się z refleksją Haliny Skrobiszewskiej o trudnościach oceny utworów dla dzieci, wynikających z roz­bieżności gustów dzieci i dorosłych. Edward Balcerzan wypro­wadził z tej rozbieżności tezę o niekompetencji wszelkiej dotych­czasowej krytyki literatury dla dzieci i młodzieży. Krytyka ta jest według niego „nieautentyczna”, gdyż nie opiera się na właś­ciwych dzieciom kryteriach wartościowania.Świadomość niemożności utożsamienia krytyka z dziecięcym odbiorcą nie zwalnia jednak krytyki literackiej od obowiązku zajmowania się literaturą dla dzieci i młodzieży. Zakładana ka­tegoria odbiorcy (często — nie uświadamiana) zawsze bowiem de­terminuje działania twórcze nadawcy, a w wypadku utworów dla dzieci jest szczególnie eksponowana jako „jeszcze jedna fi­gura semantyczna”, jak to określa Balcerzan.